KRÓLESTWO KWADRATOWE:

ODPOWIEDŹ NIEPRAWIDŁOWA

- Jestem Szabo - przedstawił się nieznajomy. Niedaleko stąd znajduje się mój zamek. Tam - wskazał na północ, w górach. Może skorzystacie z mojego zaproszenia. Widzę, że idziecie z daleka i jesteście bardzo zmęczeni.

Mimo zmęczenia i spowodowanego tym przytępienia zmysłów, nasi znajomi intuicyjnie wyczuwali nieszczerość w głosie nieznajomego i jakiś podstęp. Bali się go. Nawet, gdyby mieli zabłądzić w tym lesie i krążyć bez ratunku przez kilka dni, nie zdaliby się na łaskę tego mężczyzny. Przerażały ich te jego mocno przekrwione oczy i to jak nimi patrzył, jak przewiercał ich nimi na wylot.

- Każę przygotować wam najlepsze pokoje. Dla panienki - zwrócił wzrok na Cynę i, nie robiąc ani kroku, znalazł się natychmiast przy niej. - sam pościelę łożę wysadzane diamentami i pokryte grubą warstwą złota.

Dziewczyna drżała z przerażenia, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Chłopcy nie wiedzieli, co robić. Nieznajomy mężczyzna, który podawał się za Szabo, dotknął podbródka Cyny i przejechał dłonią po szyi. Jego dłoń była lodowata.

- Panienka jest bardzo piękna. Takiej szyi nie widziałem od lat.

- Zostaw nas! Odejdź! - krzyknął Walik. Cyna nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje. Była otumaniona. Spostrzegła, że wraz z tym całym Szabo unosi się łokieć nad ziemią. Widziała przerażonych chłopców i Walika, który miał coś w wyciągniętej ręce. To był krucyfiks! Przypomniała sobie, jak Miłośnik Sportów Ekstremalnych opowiadał im o wampirach.

Wszystko potoczyło się dalej błyskawicznie. Szabo, już stojąc na ziemi, zawył przeraźliwie, odsłaniając swe straszne kły. Cofnął się o krok i wściekły, skosił jednym uderzeniem ręki pniak pokaźnego drzewa. Na pewno ani Walik, ani Fortun, ani nawet oni razem z pomocą Cyny nie daliby rady złamać tego drzewa, ale wampir był silny. Pewnie niedawno coś zjadł - pomyślał Walik, - z nas chciał zrobić sobie zapasy.

Cyna z Fortunem schowali się za Walikiem. Ten z wyciągniętym krucyfiksem powolutku się cofał. Wampir próbował ich okrążyć i natrzeć na nich z drugiej strony. Krzyknęła Cyna, przeraźliwie krzyknął Walik, kiedy przeklęty Szabo nacierał na nich, unosząc się metr nad ziemią. Walik zdołał jednak odgrodzić się krucyfiksem od wampira. Przeraźliwy jakby skowyt, świadczył, że bestię to rozwścieczyło. Szabo opadł na ziemię. Przekrwione oczy rzucały błyskawice wściekłości pomieszanej z bólem.

- Zostaw nas! - wrzeszczał Walik. - Rozkazuję ci, zostaw nas!

Wampir nie ruszał się z miejsca. Nasi bohaterowie oddalali się od niego, idąc na południe. Cały czas bali się, że bestia znów zaatakuje. Poruszali się bardzo ostrożnie, przez las,  trzymając się blisko siebie. Walik mocno ściskał w ręce krucyfiks, którego otrzymał pewnego wieczora od Miłośnika Sportów Ekstremalnych. Wtedy z niedowierzaniem wysłuchał opowieści o wampirach.

Teraz, para świecących oczu z daleka towarzyszyła im w tej przeprawie. Wampir jakby czekał cierpliwie, że się któreś złamie, że dalej nie będzie miało siły iść. Wtem coś zawyło bardzo blisko. Jakby zza drzewa, przy którym właśnie przechodziła Cyna. Wilk?! Nie mylili się. Zza drzewa wyszedł ogromny wilk, a może wilkołak. Patrzył na nich czerwonymi ślepiami. Rozwarł szeroko paszczę, zawył przeraźliwie. Wydobył się wtedy z jego gardła chrapliwy, ale wyraźny głos: Dajcie mi dziewczynę, a daruję wam życie. 

Nie czekali, co wydarzy się dalej. Ruszyli szaleńczym biegiem. Gałęzie chłostały ich po twarzach. Nad głowami latały nietoperze. Dwa razy zaatakowały Walika, który biegł przodem, ale chłopak odniósł tylko jedno delikatne draśnięcie. Wpadli do jakiejś rzeki. Ta porwała ich, wyrzucając na południowym brzegu. Byli uratowani. 

Rano ruszyli na południe.  

Idź dalej ->