KRÓLESTWO KWADRATOWE:

Skierowali się na południe. Okolica przypominała im rodzinne strony. Dużo zieleni i skupiska brzózek, gdzieniegdzie wyniosłe dęby i wiele innych pospolitych drzew. Przerażała ich tylko niesamowita cisza. Nawet śpiew ptaków był jakiś taki przyciszony, jakby odbijał się echem zza siódmej góry i siódmej rzeki. Może to jest "siódme niebo nienawiści" - wyskoczył z pomysłem Fortun, cytując legendę, żywą w wiosce naszych bohaterów, o tym jak pewien sprawiedliwy młodzieniec przebywając w zbiorowisku nieprawych, w końcu uwierzył, że jest taki jak wszyscy. Zagniewani tym bogowie zapomnieli o tych ludziach. Nieufni wobec siebie, dysząc z nienawiści, doprowadzali się nawzajem do obłędu. Udręczeni życiem, bez ideałów i wiary w drugiego człowieka, błagali bogów o śmierć, ale śmierci już nie było... Kończyli w szaleństwie.

Cyna wzdrygnęła się na samą myśl o ludziach - zombi jak byli nazywani w zasłyszanej już we wczesnym dzieciństwie legendzie. Kojarzyła coś, że oni nawzajem się zjadali. Przypomniała sobie, że w dzieciństwie Fortuna przezywali właśnie "zombi" od tego jego zimnego spojrzenia. Wtedy poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Krzyknęła i odskoczyła. Zawstydzona swoją reakcją, spuściła nisko wzrok. Mrucząc coś pod nosem, poznała po butach, kto ją poklepał. To był Fortun... Oni potrafili czytać w myślach, przypominała sobie zapomnianą już legendę.

Szli w ciszy dalej ->