KRÓLESTWO KWADRATOWE:

Odpowiedź NIEPRAWIDŁOWA

Nie czekali długo. Zgrzyty, jakieś szorowania, jakby zaczęły ich otaczać. Jakby się stali więźniami dźwięków, tych najstraszniejszych. Serca waliły młodym śmiałkom jak oszalałe. Oczy szukały czegokolwiek, co wydaje taki dźwięk. Pamięć próbowała coś skojarzyć. Na próżno. Musieli polegać tylko na uszach, nieprzyjemnie katowanych uszach. Najpierw postąpili mały kroczek w tył, potem kolejne. Walik pozostał z przodu, czujny. Jego gałki oczne kręciły się jak młyńskie koło. Czuł za plecami Cynę. Domyślał się, że na tyle jest Fortun, ale nie odwrócił się. Patrzył w stronę źródła dźwięku, który poruszał się przed nim jak wahadło, to z prawej, to z lewej strony, to dokładnie przed nim.

Najpierw to usłyszeli. Cofając się powoli, Fortun o coś zawadził. Potknął się i przewrócił. Ten dźwięk, czy to coś co go wydawało, chyba tylko na to czekało. Nagle zgrzyty pomieszane z jakimś tarciem rozległy się z każdej strony, z przodu, z prawej i z lewej strony. Potem to zobaczyli. Nacierał na nich, szybko się zbliżając, tuman kurzu zakończony kolcami! Nie czekali na to, czy kurz opadnie. Raczej bali się, że ten kurz, cokolwiek kryje, ich dopadnie. Odwrócili się i co sił w nogach pobiegli w kierunku południowo wschodnim. Bieg w tych kwiatach był bardzo trudny. Roślinność jakby ich chciała zatrzymać, chwytając za kostki, a nawet w pół. Po chwili już nie wiedzieli w jakim kierunku biegną.

Cyna się zatrzymała. Chłopcy, myśląc, że już nie ma sił dalej biec, złapali ją za ręce i chcieli ciągnąć. Dziewczyna się wyrwał i krzyknęła: Posłuchajcie! Młodzieńcy, chociaż wystraszeni, zrozumieli szybko o co jej chodzi. Już nic im nie groziło, nikt ich nie gonił. Panowała absolutna cisza. Zziajani oparli się o drzewo.

Postanowili obejść to miejsce, kierując się na południowy zachód.

Idź dalej ->